O tym jak spełniać swe marzenia a nie tylko marzyć.
Dziś na jednym z forów internetowych traktującym o prawie przyciągania spotkałem się ze stwierdzeniem jednego z użytkowników, dotyczącym braku motywacji do wykonywania "przyziemnych" zajęć, wynikającym z posiadania marzeń dotyczących dostatku, luksusu i szeroko rozumianego bogactwa materialnego.

Jest to niewątpliwie przykład na to, że nawet czynność wydająca się z gruntu pozytywna (marzenia) może nam wyrządzić dużo krzywd, jeśli nie będziemy świadomi swojej teraźniejszości. Jest to jedna z pułapek czyhających na początkujących adeptów prawa przyciągania, którzy często próbują posługiwać się wspomnianym prawem, bez świadomości otaczających ich rzeczywistości, co często niesie za sobą dużo niepotrzebnych frustracji oraz cierpienia.

Zastanówmy się wspólnie nad tym zagadnieniem - z czego wynika poczucie braku chęci do działania, wśród osób które starają się przyciągnąć do swojego życia np. bogactwo?

Moim zdaniem problem polega na braku obserwacji chwili obecnej oraz na braku doceniania tej chwili oraz błędnego rozumowania prawa przyciągania oraz siebie samego jako istoty osadzonej w rzeczywistości. Przyciąganie np. materialnego bogactwa, może wprowadzić nas w błędne koło oczekiwań, jest to swego rodzaju pułapka, ponieważ człowiek który zarabia minimalną krajową pensje, zamiast wyznaczyć sobie autentyczny cel służący zmianie jego rzeczywistości, zaczyna pokładać całą nadzieję w marzeniu, w myśl "Wizualizuje bogactwo codziennie, reszta nie zależy już ode mnie, wszechświat da mi to czego mi trzeba". Osobiście uważam, że ludzie którzy głoszą tego typu poglądy przyczyniają się do krzywdy innych osób, które w te poglądy wierzą oraz sami spisują się na niedole z powodu swoich nadmiernych oczekiwań i nie zrozumienia istoty życia jaką jest osadzenie w teraźniejszości. Przyszłość de facto nie istnieje, poświęcanie więc całości swojej uwagi na wizualizowanie przyszłości, pozbawia nas możliwości obserwacji naszego "teraz" czyli wszystkiego co jesteśmy w stanie posiadać a warto sobie uświadomić, że żyjemy tylko i wyłącznie w chwili obecnej.

Nie dziwne więc, że nasz przykładowy marzyciel zaczyna popadać w frustracje i zaczyna odczuwać brak chęci do robienia czegokolwiek, można przyrównać to do sytuacji w której mamy do przejścia dziesięć stromych schodów i stojąc na pierwszym z nich, patrzymy już na dziesiąty i myślimy tylko o nim. W takiej sytuacji łatwo jest wybić sobie zęby już na drugim z nich. Dziesiąty schodek nie powinien być celem samym w sobie lecz jedynie nagrodą po osiągnięciu celu jakim jest droga poprzez którą pokonujemy kolejne szczeble, lecz aby nasza podróż na szczyt zakończyła się sukcesem, warto abyśmy szli krok po kroku, obserwując każdy schodek, dzięki czemu będziemy zbliżać się ku realizacji naszych marzeń a jednocześnie pozostaniemy uważni wyciągając dla siebie kolejne cenne doświadczenia. Jak mawia mój brat "Jeśli już mokniesz, to chociaż poczuj deszcz" - jeśli więc wierzymy w realizacje naszych marzeń, to dajmy sobie szanse na to by brać w tym czynny udział lub chociaż aby być uważnym i doświadczać zachodzących zmian które dokonują się w naszej rzeczywistości. A co jeśli nam się nie uda? Gdy będziemy uważni i osadzeni w swojej teraźniejszości, pojęcie "nie udało się" przestanie istnieć. Każda próba wspinaczki, każdy schodek jest dla nas kolejną nauką, kolejną formą doświadczania naszej egzystencji, dlatego też warto być uważnym by nie przegapić tych wszystkich cudów które czekają nas po drodze.

Kto wie, być może podczas wędrówki okaże się, że miejsce do którego zmierzamy, przestanie być naszym celem a odnajdziemy to czego szukamy, już w połowie drogi? Aby się tego dowiedzieć należy obserwować drogę, poczuć magię teraźniejszości i z wdzięcznością zmierzać ku realizacji swoich marzeń, robiąc to krok po kroku. "Szczęściu trzeba pomagać, tak długo jak tylko się da..." - święta prawda.

Być może niektórzy z Was oglądali film "W pogoni za szczęściem" oparty na historii Chrisa Gardnera. Człowiek ten aby dostać wymarzoną posadę na Wall Street, musiał odbyć kilku miesięczny bezpłatny staż, którego ukończenie było ewentualną przepustką do objęcia posady maklera. Życiowa szansa w życiu Chrisa zbiegła się z wieloma niesprzyjającymi mu okolicznościami : zostawiła go żona, miał na głowie wychowanie dziecka, nie posiadał pieniędzy, stracił mieszkanie, trafił do schroniska dla bezdomnych. Czy Chris Gardner powiedział sobie "Zawsze marzyłem o posadzie na Wall Street, wszechświat już to dla mnie przygotowuje, więc wystarczy tylko czekać" i usiadł z założonymi rękoma oczekując na cud? Oczywiście nie, pokonał wiele przeciwności i dopiął swego, stając się inspiracją dla milionów ludzi.

"Los zawsze sprzyja tym, którzy mają odwagę spełniać swoją własną legendę" - Chris miał tą odwagę, której często brakuje adeptom prawa przyciągania z powodu braku determinacji i sprecyzowania swoich celów. Pomyśl o ile bogatszy stał się Chris po przebyciu swojej drogi i nie chodzi tu o bogactwo finansowe (chociaż ono było również następstwem osiągnięcia celu) a o bogactwo duchowe, przełamanie swoich słabości.

Nie wiem jak Ty, ale ja nie żałuje ani jednej chwili z mojego życia i choćby czasem było ciężko, choćbym musiał pokonywać przeciwności losu to za każdą chwilę mojego życia z całego serca dziękuje.Przed oczami mam jasną wizję, wiem dokąd zmierzam i wiem dlaczego podążam właśnie w tym a nie innym kierunku. Dlatego idę, obserwując swoją tułaczkę, która jest najcudowniejszym doświadczeniem, ponieważ właśnie poprzez moją podróż doświadczam samego siebie.









0 komentarze :

Prześlij komentarz