Wiara to pojęcie bardzo ogólne, gdyż rozróżniamy wiele rodzajów wiary np. wiara w siebie, bądź wiara w Boga czy też wiara w zaistnienie pewnych okoliczności, czy wiara w uczciwość drugiego człowieka. Wiara w naszym społeczeństwie odgrywa więc ogromną role, zarówno jeśli mówimy o aspektach duchowych jak i o codzienne zastosowanie wiary, gdy ma to miejsce na przykład w sądach, gdzie mimo że wyroki są orzekane na podstawie dowodów, to ostateczny głos należy do sędziego, który sądzi według wiary w uczciwość bądź nieuczciwość zeznań oskarżonego.
Wiara odgrywa również ogromną role jeśli chodzi o Prawo Przyciągania o którym wspomniałem we wcześniejszych wpisach (przy okazji pragnę wtrącić, że blog ten nie traktuje stricte o Prawie Przyciągania, ale dotyka szeroko rozumianego rozwoju osobistego). Jak już wiesz, Twoje myśli się materializują, czy w to wierzysz lub nie jednak Twoja wiara ma ogromne znaczenie zarówno jeśli chodzi o przyciąganie tego co chciałbyś otrzymać i tego czego się obawiasz. Bez Twojej wiary, Twojego przekonania, wszystkie działania które podejmiesz będą strzelaniem na oślep na dodatek pistoletem na ślepe naboje...
Spotykam opinie, że każda wiara poza wiarą w siebie jest czymś złym. Ludzie głoszący tą opinie twierdzą, że powierzanie swojego losu komuś innemu niż my sami, jest pozbawione sensu a także skazuje nas na role owiec, podczas gdy każdy z nas jest pasterzem, który prowadzi własne stado złożone z własnych myśli, działań, emocji. Jest w tym dużo prawdy, jednak chciałbym przyjrzeć się temu zagadnieniu z innej strony.
Wyobraź sobie dziecko które od urodzenia jest wychowywane w wierze chrześcijańskiej. Od samego początku życia czyta Pismo Święte, chodzi do kościoła, modli się, odczuwa wiarę w istnienie Boga, czuje Jego opiekę i obecność. Dziecko to również jest nauczone tego, że nie powinno postępować źle gdyż nie spodoba się to Bogu. Dziecko dorasta, przeradza się w nastolatkę, dorosłą kobietę, staruszkę - przez całe życie, postępuje według przykazań, które zostały Jej zaszczepione już w okresie dzieciństwa, przez to kobieta nie postępowała źle, starała się miłować bliźniego i nie robić nikomu krzywdy, nie łamać przyjętego powszechnie kodeksu moralnego jakim jest dziesięć przykazań Bożych. Załóżmy, że Bóg istnieje, co wtedy stanie się po śmierci ze wspomnianą dziewczynką? Otrzyma łaskę przebywania w niebiosach, w niebiańskim raju, gdzie miłość to jedyne znane uczucie a ludzie doznają spełnienia, radości i spokoju. To całkiem pozytywna wizja prawda? Ale załóżmy, że Boga nie ma a po śmierci nie dzieje się nic, co wtedy? Kobieta przez cały swój pobyt na Ziemi, żyła w zgodzie z przykazaniami, starała się być dobrym człowiekiem, nie robiła nikomu krzywdy, dzieliła się z innymi, miłowała bliźniego jak siebie samego... To również brzmi bardzo pozytywnie. A więc w czym problem?
![]() |
| Kliknij w obrazek by kupić tą książkę |
Moim zdaniem problemem jest nasz umysł, który ma to do siebie, że zawsze chce być na pierwszym miejscu. Szczerze mówiąc, gdy widzę tytuły książek typu "Potęga umysłu", "Techniki doskonalenia umysłu", "Perfekcyjny umysł" to odkładam je na półkę, gdyż nie wydaje mi się, aby umysł należało doskonalić. Zauważ pewien podstawowy fakt, całe ciało funkcjonuje bez pomocy umysłu. Krew krąży w Twoich żyłach, Twoje komórki obumierają i rodzą się na nowo, Twój organizm oczyszcza się z toksyn... Czy robisz to świadomie? Czy aby tego dokonać wykorzystujesz umysł? Nie. Według mnie umysł jest trochę jak rozkrzyczane dziecko, które pragnie bardzo aby poświęcać mu uwagę, by to go stawiać na pierwszym miejscu. Ten sam umysł też posiada wiele doskonałych cech, jednak nie zawsze jest dobrym doradcą. Zastanów się, co innego jak nie umysł, może odciągać Cię od wiary w Boga? Nie zrozum mnie źle, nie jestem wyznawcą żadnej religii, nie jestem chrześcijaninem, islamistą, buddystą czy taoistą. Jednak według mnie tylko umysł, może się buntować, tylko on może nie chcieć być podporządkowany i za wszelką cenę stara się bronić swojej niezależności, suwerenności.
Gdy obserwuje ludzi którzy deklarują się jako ateiści to przyznam szczerze, że nie zauważam by byli to ludzie szczęśliwi. Wręcz przeciwnie, zazwyczaj są to ludzie posępni, jakby gotowi do walki a pod ich uśmiechem kryje się zapalnik o nazwie "Bóg", wystarczy go dotknąć a są gotowi walczyć o swoje zdanie i podważyć istnienie jakiegokolwiek Boga. Czy to jest wolność? Czy to przypadkiem nie wygląda jak więzienie? Bycie ateistą staje się dla nich treścią życia, czymś w rodzaju szczególnego namaszczenia, szczególnego wyboru, który odróżnia ich od innych, zagubionych w wierze, nieświadomych osób. Kontrowersyjne stwierdzenie, prawda? Czy wierzysz, że tak jest naprawdę? Według Twojej wiary Ci się stanie... ;)
Wiara jest tym co od wieków łączy ludzi, wystarczy przypomnieć sobie czasy Solidarności, gdzie krzyż był dla stoczniowców symbolem wolności, wyzwolenia, siły. Czy wszyscy stoczniowcy byli wierzącymi? Nie sądzę, jednak sam kult krzyża potrafił ich zjednoczyć i dziś żyjemy w względnie wolnej Polsce.
To w co wierzysz, jest Twoją sprawą. Do niczego Cię nie nakłaniam a to co przeczytałeś jest moją obiektywną opinią, nie opowiadam się ani za jedną ani za drugą stroną. A w co wierze ja? Wierzę w miłość i to moja jedyna religia.

.jpg)
0 komentarze :
Prześlij komentarz